Z poligonu zwanym życiem…

21 10 2007

Wkońcu mam chwile czasu… Mamy środek sobotniej nocy i dopiero teraz mam chwile żeby coś napisać. U mnie nic nowego. Cały dzisiejszy dzień spędziłem nad poprawą konfiguracji poczty, żeby filtrowało wiadomości – spamassassin. Zostało jeszcze tylko uruchomienie filtra antywirusowego, ale do tego trzeba uaktualnić co niektóre paczki, także wszystko w swoim czasie.

W pracy nic nowego. Przed mrozami czeka mnie jeszcze wymiana jednego z nadajników – mam nadzieję że Linksys się spisze na medal 🙂 Poza tym trzeba zdemontować sprzęt z 3 bloków na których mieszkańcy sobie „nie życzą” kabli itp… nie życzą to mało powiedziane… poprostu ludzie lubią robić problemy innym… jakby komuś przeszkadzało to że 2 razy do roku trzeba wejść na dach i zakonserwować skrzynki i sprzęt… no ale co zrobić. No i co najważniejsze to w tym tygodniu dostałem służbowy sprzęt, to znaczy laptop. Szału nie ma – Toshiba portege 4000 ale mi w zupełności wystarcza.

jak wiadomo nie tylko pracą człowiek żyje 🙂 Jest jeszcze uczelnia. Na której w tym tygoniu byłem w sumie ok 5h w przeciągu 2 dni 🙂 To się nazywają studia stacjonarne! Niestety mam problem z wbiciem się na niestacjonarne na zalicznie wpisu warunkowego z cudownego przedmiotu czyli analizy matematycznej… z powodu braku miejsc, ale spokojnie już poczyniłem kroki w kierunku poprawy tej sytuacji 🙂

No to do usłyszenia!